Jerzy Gołda – inicjator akcji „Śpiewanie przy trzepaku” – opowiada o pomyśle zorganizowania lokalnego święta i o sposobie na przełamywanie barier pokoleniowych za pomocą muzyki…
Rozwiń Skrzydła: Kiedy zrodził się pomysł na „Śpiewanie przy trzepaku” i co Pana zainspirowało do zorganizowania takiego niecodziennego festynu?
Jerzy Gołda: Jako mieszkaniec budynku przy ulicy Emilii Plater oglądałem podwórko z wysokości mojego balkonu. Podwórko, na którym od 1996 roku moje córeczki i dzieci z okolicy przeżywają swoje dzieciństwo. Patrząc na ich zabawy przypominałem sobie swoje miejsce zabaw. Nie było na nim karuzeli, zjeżdżalni, huśtawek, tablicy z koszem, stołu szachowego czy tenisowego. Na moim podwórku stał duży orzech włoski, w którego cieniu graliśmy w kapsle czy w tzw. grzybka. Było to podwórko zupełnie inne, inne też były nasze zabawy. Można by powiedzieć, że był to świat różniący się od dzisiejszego. Ale jest coś, co łączy te dwa światy. Jest nim TRZEPAK. Trzepak jest nieodzownym wyposażeniem prawie każdego podwórka. Został postawiony, by trzepać na nim dywany. Ale każdy, kto kiedyś był dzieckiem wie, że trzepak to przedmiot, wokół którego zbierają się dzieci z podwórka. Gdyby trzepak miał uszy, to na pewno zarejestrowałby wiele dziecięcych tajemnic. Gdyby miał oczy, to zauważyłby odwagę akrobatów wykonujących niebezpieczne fikołki. Można by powiedzieć, że trzepak był i jest świadkiem wielu ważnych wydarzeń w życiu dzieci różnych pokoleń.
Obserwując od kilkudziesięciu lat ten charakterystyczny podwórkowy przedmiot, postanowiłem za jego nieocenione zasługi coś zrobić, by go uhonorować. Doszedłem do wniosku, że dobrym dniem, aby to uczynić jest Dzień Dziecka, czyli dzień tych, którzy dobrze wiedzą, do czego służy trzepak. A że lubię muzykę zapragnąłem, by wesołe dźwięki zabrzmiały przy zasłużonym trzepaku.
Postanowiłem 2007 r. zachęcić mieszkańców mojego bloku do zorganizowania muzycznego spotkania na naszym ładnym podwórku. Mimo, że nie było tłumów wolontariuszy, to Śpiewanie przy trzepaku było udane. Ten fakt zainspirował mnie do kontynuacji swoistego święta TRZEPAKA.
Od młodych lat spędzałem wakacje w różnych miejscach i w różnych środowiskach. W każdym z tych miejsc istotnym elementem wakacyjnego programu było śpiewanie. Jako młody chłopak nauczyłem się grać na gitarze. Od tego czasu gitara stała sie nieodzownym instrumentem wyjazdowego ekwipunku. W tamtych czasach młodzież i dzieci a także dorośli śpiewali przy różnych okazjach. Śpiewano na koloniach podczas przemarszu przez miejscowość, na obozach podczas obierania ziemniaków, nie do rzadkości śpiew dał się słyszeć w środkach komunikacji miejskiej, w pociągu czy w tramwaju. Przechodząc ulicą w popularne imieniny można było usłyszeć tu i ówdzie sto lat, czy inne biesiadne piosenki. Obecnie zwyczaje te zamierają. Miejsce spontanicznych śpiewów przejęły kluby karaoke i festiwale, gdzie większość słucha niż śpiewa.
Ale są osoby, które lubią śpiewać i chcą to robić. Niekoniecznie muszą być piosenkarzami. Tak jak śpiewał Jerzy Stuhr „Śpiewać każdy może” Dlatego moja propozycja jest do tych którzy po amatorsku chcą sobie pośpiewać.
RS: Jak lokalna społeczność zareagowała na Pana inicjatywę?
J.G.: Generalnie pomysł się podoba. Nie przekłada się to na pomoc w jego organizacji. Sami mieszkańcy bloku, do których pierwotnie propozycja festynu była kierowana, nie pałali entuzjazmem. Z czasem chyba się powoli przekonują. Obecnie jest kilka osób, które są gotowe do konkretnej pomocy, ale wtedy gdy się o nią poprosi. Szczególnie w dniu imprezy. Nie ukrywam, że kilka osób, które mi pomagają, należy do moich przyjaciół, których na szczęście mam sporo.
RS: Co daje Panu największą satysfakcję z organizowania festynu?
J.G.: Dużą frajdę sprawia mi samo przygotowywanie tego typu inicjatyw. Satysfakcją jest zachęcenie potencjalnych zainteresowanych samą imprezą i oglądanie artystów na scenie. Szczególne zadowolenie sprawia mi dobre przygotowanie dzieci do występu (zorganizowanie podkładu muzycznego), w tym widoczny udział rodziców. Marzeniem do zrealizowania jest występ dzieci z rodzicami. Spełnieniem moim w tym temacie byłoby stworzenie czegoś w rodzaju komitetu społecznego, który byłby w stanie zorganizować tego typu imprezę bez mojego udziału.
RS: Czy dzieci chętnie prezentują swoje wokalne talenty?
J.G.:Dzieci są fantastyczne i bardzo chętnie dzielą się swoimi umiejętnościami artystycznymi. Jedynie trzeba je zachęcić. I tu jest rola rodziców i wychowawców. Jeśli rodzice „pracują” z dziećmi, to wiele nie potrzeba, aby ich pociechy wzięły udział w tego typu festynie. Pragnę zaznaczyć, że nie tylko śpiewają. Wiedząc, że dzieci mają różne talenty od samego początku istnienia festynu na scenie oprócz śpiewu jest taniec, recytacja i gra na instrumentach.
RS: Czy ma lub miał Pan jakiekolwiek wsparcie ze strony Urzędu Miasta?
J.G.: Od samego początki wspiera mnie Rada Osiedla Drzetowo Grabowo. Pragnę też wspomnieć o moich sponsorach, którymi są moje zakłady pracy i lokalni przedsiębiorcy. (W 2013 r. organizatora wsparła Rada Miasta Szczecin – przyp. red.)
Więcej o „Śpiewaniu przy trzepaku” przeczytać można na stronach www.spiewanieprzytrzepaku.pl