Pan Brzdąc 2010

Brzdąc 2010

Zbigniew Niecikowski – dyrektor naczelny i artystyczny Teatru Lalek PLECIUGA. Absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. AleksandraZelwerowicza w Warszawie, Wydział Lalkarski w Białymstoku.Tegoroczny laureat nagrody BRZDĄC, przyznawanej od wielu lat przez najmłodszych osobom szczególnie zasłużonym dla dzieci. 

Monika Wilczyńska.: „Brzdąc” nie jest pierwszym wyróżnieniem w Pana życiu. Jakie znaczenie dla Pana ma ta nagroda?
Zbigniew Niecikwoski: To najważniejsze wyróżnienie,ponieważ przyznawane jest przez dzieci tego miasta.
M.W.: Czym interesował się jako brzdąc – Zbigniew Niecikowski?
Z.N.: Moje zainteresowania nie były skonkretyzowane. To było raczej chodzenie z głową w chmurach – marzyłem przez jakiś czas, aby być pilotem.
M.W.: Jak to się stało, że trafił Pan na Wydział Lalkarski w Białymstoku? Czy był to świadomy wybór?
Z.N.: Tak, to był świadomy wybór! Dziekanem założycielem Wydziału Lalkarskiego był między innymi Jan Wilkowski, doskonale znany z teatru lalek w TVP. Być aktorem lalkarzem to znaczy być aktorem w ogóle, to znaczy pracować w teatrze na scenie, a to dla młodego człowieka marzącego o teatrze jest najważniejsze.
M.W.: Jak trafił Pan do Szczecina?
Z.N.: W styczniu 1980 roku dyrektor Teatru Lalek „Pleciuga” Pan Włodzimierz Dobromilski realizował dyplom aktorski. Była to„Wojna o echo”. Grałem w tym przedstawieniu rolę dobrego i sprawiedliwego króla. Włodek zaprosił mnie i moją żonę do Szczecina. Przyjechaliśmy tu w sierpniu 1980 roku i tak wpisujemy się w to miasto już trzydzieści lat.
M.W.: Na początku pracy w teatrze PLECIUGA pracował Pan jako aktor. Od 1993 roku jest Pan dyrektorem. Czy nie brakuje Panu pracy na scenie?
Z.N.: Najbardziej żal mi, że musiałem zrezygnować z pracy jako aktor tego teatru. Bardzo trudno pogodzić obowiązki dyrektora i aktora. To niewykonalne, aby od 9 do 14 być aktorem a przez resztę dnia dyrektorem. Trzeba wybrać.
M.W. Co w pracy sprawia Panu największą radość?
Z.N.: Obserwacja widzów, szczególnie tych najmłodszych w trakcie przedstawienia. Natychmiast recenzują przedstawienie i jest to najsprawiedliwsza ocena.
M.W.: Ktoś, kto pracuje dla dzieci i reżyseruje dla nich przedstawienia, musi lubić bajkowy świat, prawda?
Z.N.: Może czasami aż za nadto. Proszę zapytać o to moją żonę i syna.
M.W.: Jaka jest Pana ulubiona bajka z dzieciństwa?
 Z.N.: „Krzesiwo” H.Ch. Andersena. To również pierwsze przedstawienie, jakie widziałem w teatrze lalek jako dziecko. Dlatego bardzo chciałem je zrealizować w Pleciudze (listopad 2008 roku).
M.W.: Pana syn jest już studentem. Na pewno jako mały chłopiec lubił bywać w teatrze lalek – w miejscu pracy swojego taty.Czy nigdy nie chciał pójść w Pana ślady?
 Z.N.: Chyba nie, bo jest studentem Uniwersytetu Wrocławskiego. Był już aktorem Pleciugi w wieku 6 i 11 lat. Grał m.in. Dziecko w „Co się dzieje z modlitwami niegrzecznych dzieci?” w reżyserii Anny Augustynowicz. Brał udział w tournée naszego teatru z tym przedstawieniem: Gdańsk, Białystok, Suwałki.
M.W.: Jak spędza Pan wolny czas?
 Z.N.: Spacery z żoną Barbarą i naszą sunią Emi, czytanie książek –również żonie, dobry film i muzyka, szczególnie ta dawna, np.Monteverdi, to sposób na spędzenie wolnego czasu. 
M.W.: Podobno pasjonuje się Pan fotografią? Czy robi Pan dużo zdjęć? Jakiego rodzaju? Pejzaże, a może portrety?
 Z.N.: Kiedyś, to znaczy jako studenta, a potem aktora interesowała mnie fotografia, a szczególnie jej obróbka chemiczna. Wspaniale było w czerwonym świetle fotograficznej ciemni widzieć ukazujący się obraz, a potem utrwalać go na niezliczonych kartkach fotograficznego papieru. Może dlatego syn, żona i znajomi mają sporo pamiątek z tamtych chwil.
M.W.: Jakie nowe przedstawienia obejrzymy po wakacjach?
Z.N.: Przede wszystkim to, którym zakończyliśmy sezon teatralny:„Tańczącą gazelę i magiczny tam-tam”. We wrześniu zapraszamy najmłodszych widzów na „Afrykańską przygodę” w reż. Janusza Słomińskiego, na początku listopada ma przedstawienieo dwóch klaunach Kumie i Plumie w reżyserii Moniki Gerbocovej, a w lutym na historię „Słonia, który wysiedział jajko” w reż. Darka Kamińskiego.
M.W.: Dziękuję za rozmowę!

Artykuły, które mogą Cię zainteresować: