Słownik brytyjskiego ucznia zawiera średnio około 800 słów. Prawdopodobnie w Polsce sytuacja wcale nie wygląda lepiej. Na poziom oświaty narzeka się w wielu państwach europejskich. Ta tendencja jest zauważalna również w Polsce. Instytucje UE i rządy poszczególnych państw wciąż wprowadzają reformy, lecz bez widocznych rezultatów.
Aby wyjść z tego marazmu, mówi się o konieczności powrotu do klasycznej metody kształcenia. Znana brytyjska pisarka Dorothy L. Sayers (w swoich czasach blisko współpracująca między innymi z C.S. Lewisem i J.R.R. Tolkienem) napisała w 1947 roku głośny esej pt. „Zagubione narzędzia uczenia” („The Lost Tools of Learning”). Zastanawia się w nim nad przyczyną regresu w edukacji. Znamienne, że problem, który kulminację osiąga w czasach współczesnych, był już zauważony i szczegółowo analizowany przeszło pół wieku temu.
Powrót do przeszłości
Sayers, aby pobudzić czytelnika do myślenia, stawia przed nim istotne pytania. Oto kilka z nich: Czy dwudziestowieczny chłopak i dziewczyna lepiej rozumieją świat, niż ci uczący się w szkołach przed wiekami? Dlaczego po zaliczeniu materiału szybko zapominają jego treść? Jak to się dzieje, że osoby wykształcone dają się tak łatwo prowadzić specjalistom od propagandy i reklamy? Dlaczego dorośli ludzie nie potrafią odróżnić książki dobrze udokumentowanej od słabej merytorycznie? Dlaczego naukowcy polemizują ze sobą, nie definiując dyskutowanych terminów i nieświadomi tego rozmawiają o różnych rzeczach?
Szukając odpowiedzi na te i podobne pytania, pisarka dochodzi do wniosku, że przyczyną regresu w szkolnictwie jest porzucenie przez nauczycieli sprawdzonej, klasycznej metody nauczania, opartej na tzw. trivium i quadrivium. Zdaniem Sayers, czas cofnąć się o jakieś 500 lat, żeby… zrobić rzeczywisty krok do przodu. Oczywiście pisarka zdaje sobie sprawę, że hasło powrotu do średniowiecza wywoła sprzeciw wielu środowisk. Dlatego jest świadoma, że starą metodę trzeba dostosować do współczesnych realiów. Niemniej taki powrót musi nastąpić, gdyż jest to jedyny sposób na uzdrowienie edukacji. W przeciwnym razie szkoła będzie nadal prowadziła młodzież w ślepy zaułek.
Siedem sztuk wyzwolonych
Klasyczna metoda nauczania powstała jeszcze w czasach starożytnych i była sposobem nauczania opartym na siedmiu sztukach wyzwolonych (artes liberales). Ich celem było wyposażenie człowieka w pewien podstawowy zasób wiedzy ogólnej, niezbędnej do dalszego kształcenia. Obejmowały one trzy sztuki literackie, tzw. trivium, w którego skład wchodziły: gramatyka – mająca za zadanie poznawanie języka, jego struktury, fleksji; dialektyka – uczenie logicznego wiązania poznanych faktów, argumentowania; retoryka – sztuka sprawnego wyrażania myśli tak, by były przekonujące i zrozumiałe dla słuchaczy.
Siedem sztuk wyzwolonych uzupełniały nauki o ilości, materii, przestrzeni (quadrivium): geometria, arytmetyka, astronomia i muzyka. O ile trivium uczyło wiedzy ogólnej, filologicznej, o tyle w quadrivium zapoznawano z ówczesną wiedzą matematyczno-przyrodniczą.
Wymienione nauki stanowiły podstawę dalszego kształcenia: prawniczego, medycznego czy teologicznego. Warto tu podkreślić, że kształcenie kierunkowe, zawodowe nigdy nie wyprzedzało kształcenia ogólnego. Najpierw wyposażano ucznia w poszczególne sprawności, a dopiero potem przekazywano umiejętności praktyczne.
Dobrze wyszkolony umysł
Sugestie Dorothy Sayers przyniosły wymierne efekty. W Stanach Zjednoczonych ruch klasycznego nauczania znajduje coraz więcej zwolenników. W książce „Dobrze wyszkolony umysł” (The Well-Trained Mind) do trivium nawiązują Susan Wise Bauer i Jessie Wise (odpowiednio córka i matka). Autorki są współczesnymi amerykańskimi zwolenniczkami opisywanej metody. Jessie Wise kształciła swoje dzieci w domu już w latach siedemdziesiątych XX wieku. I już wtedy wzorowała się na trivium. Znamienne, że w tamtych czasach do szkół nie posyłali dzieci na ogół tylko hippisi zbuntowani przeciw „kapitalistycznemu systemowi ucisku”. Jessie Wise, kierując się odmiennymi motywacjami, była jedną z reanimatorek antycznego stylu nauczania. Dzieckiem uczonym w taki sposób była właśnie Susan Wise Bauer. Dzisiaj wszechstronnie wykształcona, znająca kilka trudnych języków (łaciński, grecki, hebrajski, koreański).
Autorki w swojej pracy wyróżniają trzy klasyczne etapy zdobywania wiedzy (opierając się na amerykańskim systemie oświaty). Klasy I-IV to okres przyswajania informacji (gramatyka); klasy V-VIII – to analiza zdobytych informacji (dialektyka); klasy IX-XII – wyrażanie informacji (retoryka).
Jak widać, gramatyka, dialektyka i retoryka nie są tu osobnymi przedmiotami szkolnymi we współczesnym rozumieniu. Wskazują raczej na filozofię nauczania określonych treści. W klasach początkowych dziecko poznaje podstawową wiedzę z każdego przedmiotu i otaczającej go przyrody. Na etapie dialektyki uczy się argumentacji i logicznego łączenia w całość poznanych faktów (sortuje i syntetyzuje dane). I w końcu na etapie retoryki – ćwiczy się w przekazywaniu zdobytej wiedzy w sposób przekonujący i zrozumiały dla słuchaczy. Warto podkreślić jeszcze raz, że na każdym etapie powraca się do danej wiedzy, poszerzając jej zakres ilościowo oraz jakościowo).
Program proponowany przez Susan Wise Bare i jej matkę podkreśla znaczenie języka łacińskiego. Już w wizji naszkicowanej przez przywoływaną D. Sayers język ten był jednym z głównych przedmiotów nauczania. Pomimo że dzisiaj jest „martwy”, jego znajomość pozwala skrócić czas nauczania innych przedmiotów nawet o 50 procent. Dzieje się tak, gdyż ucząc się łaciny, uczeń automatycznie poznaje znaczenie wielu terminów technicznych, biologicznych czy humanistycznych, których etymologia pochodzi właśnie z tego języka. W tym sensie ten „niepotrzebny język” stanowi podstawę do łatwiejszego i szybszego zrozumienia zachodniego słownictwa i kultury.