Nie zastanawiajmy się, czy zimą można wyjechać w góry z małym dzieckiem – nie ma powodu do obaw! Zima i świeże górskie powietrze zadziałają jak zastrzyk energii, poprawią kondycję, odporność i apetyt u dziecka, a nam pozwolą zrelaksować się. Zmiana klimatu wpływa korzystnie na zdrowie, a wręcz zalecana jest dzieciom z anemią, alergiami czy częstymi chorobami górnych dróg oddechowych. Jak dobrze przygotować się do wyjazdu?
Zakwaterowanie
Najlepiej ustalić sobie termin poza tzw. sezonem wysokim, gdy nie ma już tylu turystów i znajdziemy zdecydowanie tańsze noclegi. Wyjazdy rodzinne z małymi dziećmi stały się na tyle popularne, że znajdziemy mnóstwo pensjonatów, hotelików i prywatnych kwater, które są całkowicie przygotowane na przyjęcie dzieci. Istnieją także strony internetowe stworzone specjalnie dla rodziców szukających ośrodków przyjaznych rodzinie np. www.gufik.pl czy www.rodzinawhotelu.pl
Zapoznając się z ośrodkiem, do którego chcemy się udać, należy zwrócić uwagę przede wszystkim na obecność odpowiedniego sprzętu – łóżeczka, fotelika, wanienki, krzesełka do karmienia, nocnika czy podgrzewacza do butelek. O ile łóżeczko niemowlęce jest dostępne w każdym hotelu czy większości pensjonatów, o tyle z resztą wyposażenia może być trudniej. Rezerwując pobyt, od razu zarezerwujmy też na nazwisko konkretny sprzęt.
Należy pamiętać, że o tej porze roku szybko zaczyna się robić ciemno, w związku z tym trzeba mieć plan na wieczorne animacje. Miejsce, w którym będziemy wypoczywać, powinno posiadać odpowiednio wyposażony kącik zabaw, telewizję dla dzieci, dodatkowe atrakcje np. górkę do zjeżdżania na sankach przed domem, prywatny tor snowtubingowy. Odległość do takich atrakcji nie powinna przekraczać 500 m. Sporo pensjonatów proponuje też usługi opiekuna – animatora, dzięki którym rodzice zyskują czas na spokojny wieczór we dwoje. Odpowiedni wybór ośrodka pozwoli nam uniknąć również hałasujących gości i kolejek do łazienek.
Jeśli jedziemy z nieco starszym maluchem, istotny jest również teren ośrodka. Dowiedzmy się, czy jest ogrodzony, czy sprzyja spacerom, czy jest w odpowiedniej odległości od ruchliwych szos i starsze dzieci będą mogły samodzielnie bawić się pod domem.
Zimowy niezbędnik malucha
Przede wszystkim musimy upewnić się, jakim wyposażeniem dysponuje ośrodek, w którym zamieszkamy i czy w ogóle będziemy mogli z niego korzystać. Z pewnością przydadzą się sanki z oparciem i odpowiedni śpiworek. Dla dzieci powyżej 5 lat wygodniejsze są sanki bez oparcia. Jeśli w pobliżu ośrodka będzie górka do zjeżdżania, postarajmy się nabyć przed wyjazdem „jabłuszka” do zjeżdżania na pupie, dziecięce śnieżne skutery i inne „obiekty jeżdżące”, dzięki którym zabawa na górce będzie miała nieco z szaleństwa. Do zimowych zabaw doskonale przydają się również łopatka i foremki do piasku.
Zabierzmy kilka ulubionych zabawek, koniecznie książeczki do czytania i rodzinne gry (istnieje duży wybór gier, w które można grać z dzieckiem od skończonych 3 lat). Warto też zorientować się, jakiego rodzaju sklepy znajdziemy na miejscu. Nie wszystkie małe sklepiki oferują asortyment dla maluchów. Dla niemowlęcia potrzebny może być zapas słoiczków o ulubionych smakach. Na miejscu możemy nie mieć dużego wyboru. Podobnie może być z pieluszkami i mlekiem. Jeśli zabieramy ze sobą wózek, musimy zwrócić uwagę, czy mamy odpowiednio duże, pompowane koła do warunków terenowych. A może zaopatrzycie się w specjalne sanki dla niemowląt z rączką jak przy wózku? W takim pojeździe dobrze będzie się czuło dziecko, które pewnie siedzi. Nie zapomnijmy o ciepłym kocu pod pupę i śpiworku na nóżki!p>W garderobie zimowej ważne jest posiadanie różnych jej części na zapas, np. 3 par nieprzemakalnych rękawiczek, 2 czapek, butów (najlepiej ocieplane śniegowce), kurtki wraz z nieprzemakalnymi spodniami. Możemy również zainwestować w specjalną, termoaktywną bieliznę.
Apteczka
Koniecznością jest tłusty krem do smarowania buźki i rączek oraz pomadka do ust. Nie możemy zapomnieć o podstawowym ekwipunku: plastrach, wodzie utlenionej, jałowych gazikach, termometrze, środkach przeciwbólowych i przeciwgorączkowych. Przyda się także duży zapas chusteczek do nosa. Dobrym pomysłem może być zabranie maści rozgrzewającej (bez kamfory) do smarowania górnej części klatki piersiowej. Dla maluszków można zabrać maść majerankową z kwasem bornym stosowaną pod noskiem w razie kataru. Dodatkowo zabieramy leki na stałe przyjmowane przez dziecko, pastylki na ból gardła lub inny lek działający na pierwsze objawy przeziębienia. Słońce zimą ma intensywniejsze działanie poprzez odbijanie się od białego śniegu, zabieramy zatem krem ochronny z wysokim filtrem UV – chroni skórę przed słońcem i ostrym wiatrem. Jeśli wybieramy się na narty, pamiętajmy też o okularach przeciwsłonecznych lub goglach, które będą chronić oczy przed zapaleniem spojówek lub łzawieniem oczu, do których docierać będzie ostre światło słoneczne.
Uwaga, zimno!
Musimy pamiętać, że podczas takiego urlopu będziemy spędzać dużo czasu w niskich temperaturach, a nasze pociechy z pewnością dużo będą korzystać ze śniegu. Łatwo wówczas nabawić się odmrożeń i szybko może nastąpić wyziębienie organizmu. Najbardziej predysponowane do odmrożeń są palce u rąk i nóg, uszy i nos. Najczęstsze są spotykane odmrożenia powierzchowne. Początkowo odczuwamy kłucie albo szczypanie, które szybko ustępuje. Zmiany dotyczą barwy i napięcia skóry. Jest ona blada, zimna i twarda, po pewnym czasie w miejscu odmrożenia może pojawić się czerwona plamka, która będzie się rozszerzać. Musimy często pytać nasze pociechy, czy nie odczuwają tego typu dolegliwości. Kolejnymi objawami są obrzęki, bolesne pęcherze, utrata czucia w miejscu odmrożenia i niemożność poruszania daną kończyną. Uwaga na rękawiczki, w których bawią się dzieci – w ferworze szaleństw na śniegu dziecko nie zawsze powie, że ma mokre dłonie, a kilkugodzinny kontakt skóry ze zmrożoną wodą może doprowadzić do powierzchownego odmrożenia palców.
Jeśli zaczynamy mieć choć cień wątpliwości, czy właśnie nie ulegliśmy odmrożeniu, od razu schowajmy się do pomieszczenia, zacznijmy ocieplać wyziębione miejsca kocem, kurtką itp. Kolejnym etapem będzie ogrzanie odmrożonego miejsca wodą. Pamiętamy jednak, by robić to stopniowo. Początkowo woda powinna mieć nie więcej niż 30 stopni. Następnie powoli zwiększamy temperaturę. Taka kąpiel powinna trwać nie dłużej niż 20 minut. Można równocześnie podawać ciepłą, ale nie gorącą herbatę do picia. Pamiętajmy, że odmrożonego miejsca nie należy gwałtownie ogrzewać nad grzejnikiem lub ogniem, nie należy podawać gorących kubków do trzymania ani wcierać żadnych kremów czy maści. Złym pomysłem jest również oklepywanie czy pocieranie zmarzniętego miejsca. Jeśli na skutek zimna została uszkodzona skóra, wszelkie mechaniczne oddziaływanie na nią tylko pogorszy sytuację.
Innym zagrożeniem jest wychłodzenie organizmu. Pierwszymi objawami są oczywiście dreszcze. Organizm stara się utrzymać temperaturę poprzez ruch mięśni. Jest to pierwszy sygnał, że należy wrócić do ciepłego pomieszczenia, napić się ciepłej herbaty i ogrzać. Jeśli jednak nadal jesteśmy wystawieni na działanie niskich temperatur i dreszcze ustają – może być to oznaka pogłębienia się stanu wyziębienia. Traci się wówczas siły w częściach ciała najbardziej narażonych na zimno, gdyż mózg będzie starał się utrzymać w dobrym stanie przede wszystkim organy niezbędne nam do życia czyli np. serce. Ogólne osłabienie prowadzi do zdrętwienia i mogą pojawić się skurcze. Ważne jest, by w takim przypadku unikać zbytniego ruchu. Należy oczywiście znaleźć schronienie i zdjąć mokre ubrania. Nie należy pocierać ręcznikiem wychłodzonych części ciała. Suszymy się poprzez delikatne przykładanie ręcznika. Podobnie jak w przypadku odmrożeń, nie należy gwałtownie podnosić temperatury. Ogrzewanie musi nastąpić stopniowo. Dobrze jest pić ciepły (nie gorący) napój.
Pamiętajmy jednak, że jeśli nasze zabawy na śniegu odbywają się pod kontrolą, zawsze mamy przy sobie zapasowe rękawiczki, nie oddalamy się zbytnio od ośrodka i nosimy ze sobą termos z gorącą herbatą – nie mamy powodów do obaw!
Czas na przyjemności!
Śnieg, świeże powietrze i piękne okoliczności przyrody zapewnią naszym maluchom moc atrakcji i niezapomniane wrażenia. Ale co z naszymi przyjemnościami? Wcale nie musimy z nich rezygnować! Istnienie mnóstwo sposobów by również i rodzice mogli z czystym sumieniem skorzystać z różnych atrakcji rodzinnego wypoczynku. Pamiętajmy, że zdrowy, zrelaksowany i szczęśliwy rodzic to również szczęśliwy maluch! W przypadku jazdy na nartach najbardziej popularnym rozwiązaniem jest oczywiście jazda zmianowa. Jeden rodzic opiekuje się maluszkiem, a drugi w tym czasie szusuje po stoku. Większość stoków jest oświetlona do późnych godzin, więc ustalenie sprawiedliwego harmonogramu nie stanowi problemu. Ważne jest wówczas, by zakwaterowanie nie było zbyt dalekie od stoku.
Dobrym rozwiązaniem jest również wyjazd w większej grupie. Wtedy możemy liczyć na opiekę przyjaciół. Warto zastanowić się, czy nie mamy kogoś znajomego, kto chętnie wybrałby się w góry i bardzo lubi nasza pociechę. Może być to koleżanka, kuzynka, ciotka, chrzestna, a może teściowa? Pobyt w górach zawsze jest czymś atrakcyjnym i dobrym argumentem są walory uzdrowiskowe! Warto również sprawdzić oferty ośrodków. Coraz częściej można spotkać w nich propozycje opieki nad pociechami lub zajęć dla dzieci.
Zimowe zabawy
Podczas naszego wyjazdu nastawiamy się przede wszystkim na spacery i aktywność podwórkową. Warto pamiętać, że przy temperaturach poniżej minus 10 stopni warto jednak pozostać w pomieszczeniu, zwłaszcza w przypadku niemowląt. W górach warunki pogodowe gwałtownie się zmieniają, więc jeśli planujemy dłuższy spacer, musimy być przygotowani (ciepłe ubrania, kocyk w plecaku). Jeśli nasz maluch spacer odbywa w sankach, musimy pamiętać, że narażony jest na większe zimno – my się poruszamy, a on tkwi nieruchomo. Zawsze powinien siedzieć na kocyku, mieć ocieplone plecy i przykryte nóżki.
Chodzenie z dzieckiem w nosidełku zimą może być nieco ryzykowne – zawsze istnieje ryzyko poślizgnięcia się i przygniecenia dziecka własnym ciałem. Jeśli tylko jest to możliwe – wybieramy sanki lub wózek na dużych kołach. Gdy pogoda dopisuje, kilkulatek może spędzić na dworze nawet parę godzin z przerwą na posiłek i ciepły napój. Jednak w przypadku niemowlęcia lepiej wybrać się 2-3 razy na krótszy spacer niż na jeden bardzo długi.
Jeśli wybieramy się na górkę, też należy pomyśleć o kilku zasadach bezpieczeństwa. Przede wszystkim unikamy stoków, gdzie „szaleją” starsze dzieci. Powinniśmy sami wykonać „jazdę próbną”, sprawdzając czy górka nie będzie zbyt stroma oraz jak daleko sanki „niosą” i czy nie pojawią się przeszkody w postaci drzew czy szosy. Nie powinniśmy wypuszczać na samodzielne zjazdy dzieci poniżej 5. roku życia. W przypadku młodszych dzieci ważne jest, by na dole górki stał ktoś, kto będzie łapał naszego malucha. Oczywiście nigdy nie zgadzajmy się na doczepianie sanek do jakichkolwiek pojazdów mechanicznych – każdego roku media donoszą o tragicznych wypadkach dzieci, za które odpowiedzialność ponoszą dorośli. Sanki doczepiane do samochodu lub traktora na drodze z zakrętem zostają wyrzucone na przeciwległy pas ruchu, gdzie najczęściej dochodzi do zderzenia z innym pojazdem i dzieci nie mają szans na przeżycie.
Autorem artykułu jest KOGIS Portal Turystyki Dziecięcej www.kogis.pl – organizator zimowisk sportowych dla dzieci i młodzieży.