Wyobraźnia to mój największy sprzymierzeniec

  Barbara Stenka
Barbara Sten
ka – szczecińska poetka, pisarka. Od 1996 roku pracuje z grupą artystyczną Arfik i pisze dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Są to głównie słowa piosenek i scenariusze widowisk teatralnych. Jest także  instruktorką, autorką choreografii i inscenizacji.

Zdobyła pierwsze miejsca w konkursach poetyckich: organizowanym przez ZAiKS w Warszawie i konkurs poetycki Festiwalu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu – „Wielcy poeci, piszcie dla dzieci!”. Słowa piosenek Barbary Stenki można znaleźć także w programie „Budzik”, gdzie śpiewa je pan Jacek Wójcicki jako Pan Tenorek. Autorka książek dla młodzieży: „Oj,Hela!”, „Hela i zajęcia pozaszkolne”, „Akcja Chłopaki”. 

 W jaki sposób zaczęła się Pani praca z dziećmi?

Zaczęło się trzynaście lat temu, kiedy trafiłam na zespół „Arfik'”. Jej założyciel Ryszard Leoszewski  poprosił mnie o napisanie kilku tekstów do musicalu morskiego. Spróbowałam, mimo tego, że nie był to mój ulubiony temat. Miała być to jednorazowa współpraca. Jednak wyszło tak, że po tym musicalu napisałam scenariusz jednego odcinka „Dryndy”. To taki program, który robiliśmy z „Arfikiem” przez cztery lata. Było to dla szczecińskiej telewizji i telewizji Polonia. Po napisaniu tego scenariusza dostałam propozycję, aby przełożyć to na wizję, czyli żeby z dziećmi ten scenariusz jakoś opracować. Przyszłam na pierwszą próbę i tak minęło trzynaście lat.

 A znała Pani wcześniej założyciela „Arfiku”? 

Nie. Ja zupełnie przypadkowo trafiłam na „Arfik”. Miał on wtedy audycje w radiu i zawsze czytałam :„Klub Arfika” – myślałam, że to taka pomyłka – zamiast Afryka to Arfika. Zastanawiałam się wtedy jak można się tak ciągle mylić. Postanowiłam zgłębić temat. Odkryłam zespół i pomyślałam, że może ja bym coś dla nich napisała. Zadzwoniłam do Rysia, pokazałam mu moje teksty i mnie przyjął. Jak sobie teraz myślę to stwierdzam, że musiał mieć wiele tolerancji i daru jasnowidzenia, że chciał w ogóle ze mną rozmawiać po tych pierwszych wierszach. Dał mi po prostu kredyt zaufania.

Zdobyła Pani kilka ważnych nagród m.in. wygranie konkursu ZAiKS im. Jana Brzechwy (2001) czy „Wielcy poeci piszcie dla dzieci”. Któraś z tych nagród jest dla Pani najważniejsza? 

Te dwie nagrody w sensie twórczym to były nagrody ważne. Szkoda tylko, że poza narodami finansowymi nic specjalnego z tego nie wynikło. Wtedy było to dla mnie ważne bo myślałam, że to otworzy mi różne drzwi, że coś się wydarzy – cokolwiek. Tym bardziej, że były to nagrody za wiersze dla dzieci – nie za teksty piosenek, czy prozę, o której wtedy mi się nawet nie śniło. Wtedy oczami wyobraźni widziałam te tomiki wylewające się z księgarń. Nie były to jedyne konkursy,  w których brałam udział i zajęłam pierwsze nagrody. Ale postanowiłam, że „rozstanę” się z konkursami, bo miało to tylko i wyłącznie znaczenie prestiżowe – mnie chodziło o coś trochę innego. Co oczywiście nie znaczy, że się z tego nie cieszę. 

Jaka była Pani pierwsza nagroda? 

Wcześniej wspomniana ta „zaiksowa”. Przysyłaliśmy swoje wiersze pod różnymi godłami, a nie nazwiskami. I akurat wyszło tak, że moje wiersze zajęły kolejno 1. i 2. miejsce.Dopiero później okazało się, że autorem jest jedna osoba, czyli ja. 

I po konkursie nie było żadnego odzewu? 

Jedną z konsekwencji tego konkursu było to, że znalazł mnie kompozytor Wojciech Głuch i robiłam z nim musical dla teatru muzycznego w Gdyni („Okno mistrza świata”). Tam też odbyła się premiera. Dla mnie to było i jest wielkie wydarzenie.  

A na co dzień pracuje pani z grupą dziecięcą „Arfik”. 

To już nie jest grupa dziecięca, tylko grupa artystyczna. Ponieważ przez 22 lata istnienia dzieciaki zdążyły dorosnąć. Dzisiaj mają po17,18 lat, ale dalej chcą coś z nami robić. My musimy sobie jakoś z tym poradzić. W związku z tym 6 lat temu założyłam teatr młodzieżowy „Kostka cukru” i staram się też dla nich pisać teksty piosenek. Przy nagraniu naszej płyty „Miniatury bajkowe”, to było słuchowisko, uczestniczyły dzieci mające 11 lat, jak i dorośli wychowankowie mający po 24 lata. Oczywiście pisząc teksty muszę brać to pod uwagę. Każdy przedział wiekowy ma swój osobny repertuar. I dzięki temu każdy odnalazł się w swojej roli. 

Skąd Pani czerpie inspiracje do pisania tekstów? 

Najważniejszy czynnik to jest to przebywanie z młodzieżą. Oczywiście nie jest to jedyna inspiracja. Ja jestem dość bystrą obserwatorką, mam wyobraźnię – ona mi najbardziej pomaga. Można powiedzieć, że jest to mój największy sprzymierzeniec. Poza tym, wiadomo, że każdy z nas ma jakieś swoje doświadczenia, z których można czerpać pomysły. Wszystko się dzieje, wystarczy to odpowiednio przetworzyć i spisać. 

W jaki sposób dziecko może dostać się do „Arfika”? 

Dziecko musi mieć od 7 do 9 lat i musi lubić, nawet nie tyle śpiewać, co występować i mieć coś do przekazania. Najważniejszy jest słuch, musi umieć przetworzyć dźwięk swoim głosem, swoim gardłem. Wystarczy przyjść pod koniec września do naszej siedziby i przejść przesłuchanie. Nie trzeba do tego przygotowywać żadnych piosenek, ponieważ egzaminy odbywające się podczas naborów polegają na powtarzaniu dźwięków zagranych przez nas. Następnie odtwarza się krótką jednozdaniową scenkę. Widać wtedy czy dzieci dobrze się w tym czują, czy są zawstydzone albo czy w ogóle nie mają takiej ochoty – takie dzieci też są na przesłuchaniach. Kolejnym etapem jest egzamin ruchu – też taki prosty, mający na celu zbadanie poczucia rytmu. Jest jeszcze egzamin z dykcji. Jeśli ktoś ma silną wadę wymowy, nie wynikającą z tego, że zęby mu wypadły , wiadomo, że ciężko było by mu się odnaleźć w zespole. Najważniejsza jednak jest rozmowa  z dzieckiem. Odbywa się ona bez obecności rodziców. Wtedy można się dowiedzieć od dziecka czy ono chce być w naszym zespole czy jest to życzenie ich rodziców. Nawet jeżeli widzimy, że dziecko ma wielki talent, ale nie chce występować to my nie możemy go do niczego zmusić. Jeżeli dziecko przejdzie wszystkie etapy to trafia do grupy przygotowawczej. Spędza tam minimum rok, przygotowując się do występów. Dopiero potem przechodzi do grupy koncertowej, która występuje już na różnych scenach. 

Które przedsięwzięć – „Arfik”, pisanie książek czy „Kostka cukru” – jest dla Pani najważniejsze? 

Jak na razie „Arfik” jest najważniejszy. Pewnie dlatego, że mam codzienny kontakt z tą młodzieżą. Chociaż ja robię też różne inne rzeczy m. in. tworzę dla dorosłych.  

Co sprawia Pani największą radość w pracy z „Arfikiem”? 

Kontakt z młodzieżą. Bardzo lubię jak im się podoba to co ja robię  i w jaki sposób to robię. Cieszę się jak są do tego chętni. Nasze spotkania nie ograniczają się tylko do prób i koncertów, ale też dużo jeździmy i część wakacji spędzamy razem. Dzięki temu tworzą się przyjaźnie nawet na całe życie. Przy pracy z „Arfikiem” dobre jest też to, że ja mogę sobie bezkarnie czerpać z pomysłów dzieci. Czasami wystarczy mi jakieś ciekawe powiedzonko, żeby zbudować potem cały rozdział książki. Ja mam „bank pomysłów” i to sobie gromadzę. Raz nawet zrobiłam tak, że  „ukradłam” dziewczynce powiedzonko. Pamiętam jak staliśmy na postoju podczas wycieczki i słuchałam jak dziewczynki rozmawiają. Było to w Niemczech. I Natalia powiedziała: „Wiecie co, podobno Niemcy są tak czyści, że myją nawet wodę.” Mnie się wydało to tak interesujące i tak absurdalne, że musiałam to umieścić w książce. 

Czyli dzieci pomagają Pani w pisaniu. 

Tak, niechcący. Jeśli chodzi o pomysły twórcze  dzieci, ja myślę, że my dorośli, tak strasznie te dzieci przestrzegamy, że aby wyciągnąć z dzieci jakieś pomysły, spowodować żeby one były odważne i mówiły bez strachu przed ośmieszeniem, po prostu dały emocjom wyjść z głowy, to jest bardzo trudna sprawa. Dzieci są teraz tak wepchnięte w te normy społeczne, że ciężko jest się im otworzyć. Dlatego głównie podsłuchuję i podpatruję. 

Czy dzieci, które mają większe talenty, mocniejsze głosy są wysyłane na konkursy dla solistów? 

Tak, zdarza się tak. Jest to zresztą odwieczny problem, że czasem nie można wysłać całego zespołu tylko kilka osób. Ostatnio namówiłam dwie dziewczyny do wzięcia udziału w konkursie na „Audiobook’u”. Audio to były ich głosy, a book to „Hela i zajęcia pozaszkolne”. Było organizowane przez Artura Barcisia i Macieja Wojtyszkę. Zdobyłyśmy tam pierwszą nagrodę. Jeżeli chodzi o starszą młodzież, to są konkursy piosenki aktorskiej, piosenki kabaretowej.  Ich piosenka ( zespołu „Kostka cukru”) znalazła się na stałe w audycji radiowej trójki w „Powtórce z rozrywki”. 

A jakie jest największe osiągnięcie „Arfika”? 

Mamy kilka ważnych nagród. M.in. Udział w Międzynarodowym Festiwalu Teatrów dla Dzieci i Młodzieży „Korczak 2004” w Warszawie. Organizatorem była pani Halina Machulska i występowaliśmy tam na koncercie galowym oraz jako intro zapowiadające cały festiwal. Poza tym wspólny koncert z orkiestrą z Lille z Francji. Kilka lat temu orkiestra opracowała utwory „Arfika” na pełny skład symfoniczny. Było to dla nas  duże przeżycie. Można też powiedzieć o  Ogólnopolskim Przeglądzie Teatrów Dziecięcych „Dziatwa-Łódź ’03”, gdzie zdobyliśmy drugą nagrodę.  Miało to dla nas znaczenie prestiżowe bo samo dostanie się do konkursu było czymś bardzo trudnym, Moim zdaniem najważniejsze jest jednak to, że chce się nam ze sobą przebywać i ,że dalej chce nam się robić coś ponad te obowiązkowe próby i koncerty. 

Ma Pani jakiś ulubiony tekst, który sama napisała? 

To jest tekst piosenki dla dorosłych pt. „Stempelek”. Autor tekstu pisząc coś ma prawo  powiedzieć tylko tyle, ile chce. Reszta to słodkie prawo do tajemnicy. Ogólnie najbardziej lubię to co jest najnowsze i jestem bardzo krytyczna w stosunku do tego o czym pisałam kiedyś. Ale dzięki takiemu podejściu człowiek może się ciągle rozwijać. 

Dlaczego postanowiła Pani napisać książkę dla nastolatków? 

To naturalny proces, wynikający z tego , co robię w Arfiku. Młodzież to grupa wiekowa, z którą bardzo mi się chce rozmawiać, ciekawa, twórcza, kłopotliwa, niebezpieczna i bardzo mi bliska. Książka to propozycja, zaproszenie do dyskusji, z której może coś budującego wyniknąć. Z młodzieżą da się rozmawiać. Jest nadzieja na codzienne małe zwycięstwa.  

Jaka tematyka jest w nich poruszana? 

Wciąż uważam, że najciekawsze są nasze codzienne zmagania z życiem. Staram się tego trzymać i udowodnić, że życie bez czarodzieja, niewidzialnych przyjaciół, marsjańskiego najazdu, wojny światów – jest najciekawsze i najtrudniejsze. 

Czy ma Pani w planach wydać kolejny tytuł?  Czego będzie on dotyczył? 

W przyszłym roku zostanie wydana książka z moimi wierszami dla dzieci (nareszcie!). To są wierszyki dla dzieci starszych, poezja dla odbiorcy powyżej 10 roku życia i tu jest problem. Dzieci w tym wieku nie kupią sobie same książki z wierszami, nie wpadną na tak ryzykowny pomysł. A rodzice kupują poezję najchętniej dla przedszkolaków, kilkulatków. Przede mną zatem zmagania reklamowe – muszę powiadomić świat, że w ktoś pisuje trochę trudniejsze wiersze dla starszych dzieci. Trzymajcie kciuki.    

Życzę jak najwięcej takich sukcesów. Dziękuję za możliwość przeprowadzenia wywiadu.

Rozmowę przeprowadziła Aleksandra Czerwińska

 

 

Artykuły, które mogą Cię zainteresować: