Gałgankowy skarb

Gałgankowy skarb

Gałgankowy skarb
Zbigniew Lengren

Wydawnictwo Babaryba
Ukochana książka wielu pokoleń doczekała się wznowienia po ponad 30–latach! Historia zagubionej lalki, której szuka cała rodzina ucieszy z pewnością najmłodszych czytelników.Ta ciepła historia, która wydarzyła się w ogrodzie, którego już dawno nie ma, napisana dla małych dzieci, które szybko rosną, ciągle może być czytana choćby dlatego, że się naprawdę bardzo dobrze kończy. Kartonikowe wydanie książki ucieszy z pewnością najmłodszych czytelników, a ich rodzice będą też mieli dużo radości podczas czytania! Polecamy!

Książeczka doczekała się kilku wysokonakładowych wydań, na podstawie tej bajki powstał film krótkometrażowy pt. „Murzynek”. Jej autorem jest Zbigniew Lengren – jeden z najwybitniejszych polskich ilustratorów i rysowników; także scenograf, grafik, plakacista, felietonista, autor wierszy dla dzieci i dorosłych. Od 1946 roku związany z tygodnikiem „Przekrój” Mariana Eilego, gdzie regularnie przez ponad 50 lat drukował rysunkowe przygody kultowego dziś Profesora Filutka oraz jego psa Filusia.

Książkę napisał i sam zilustrował dla swojej małej córki Kasi. Oto co pisze dziś o tym Katarzyna Lengren:

Mój ojciec napisał „Gałgankowy skarb” dla mnie. Nie umiałam jeszcze czytać, więc uznał, że wiersz będzie w sam raz – nauczę się go na pamięć i nie będzie musiał w kółko zajmować się czytaniem, bo sama sobie wyrecytuję, oglądając ilustracje, na których narysował mamę, mojego brata, babcię, kota, psa i w dodatku mnie samą w takiej zabawnej fryzurze, fartuszku i skarpetkach, jakie wówczas nosiłam. Jak zwykle ta praca w założeniu podjęta z lenistwa (przypominam – nie chciał mi czytać!) przyniosła jak najlepsze rezultaty.
„Gałgankowy skarb” to książka bardzo rodzinna. Historię zgubionej w ogrodzie lalki, którą znalazł pies, opowiadała moja mama. Jej opowiadania pełne były epizodów związanych ze zwierzętami, dziećmi i dużą rodziną, która potrafiła biec na ratunek wszystkim, którzy tej pomocy potrzebowali.
Lalka, ukochany „murzynek”, nie była wcale od początku czarna – stała się taka na skutek intensywnej miłości pięciorga dzieci. Najpierw starto jej nos, potem scałowano policzki, jaśniejsze miejsca pociemniały od kąpieli i mniej lub bardziej przypadkowych, jagodowych maseczek. Mimo braku urody „murzynek” był jednak serdecznie kochany, a jego strata była prawdziwą tragedią. Za to pies w rzeczywistości był rasową suczką foksterierką o przedwojennym imieniu Fifka, która miała szczególny dar odnajdywania zagubionych przedmiotów. Mniej ufni w jej dobry charakter twierdzili, że najpierw sama wynosiła różne przedmioty, żeby potem w glorii i chwale przynieść je z powrotem, oczywiście dopiero wtedy, kiedy już stracono nadzieję na odzyskanie zguby. Jak z tym odnajdywaniem było naprawdę, tego do końca nikt nie wie, bo przecież pies jak chce, umie być dyskretny.


Okładka

Wydawnictwo BABARYBA

Artykuły, które mogą Cię zainteresować: