„Supermarket” to gra, która obejrzałam z mieszanymi uczuciami, odkładając ja na zakurzona półkę. Zupełnie przypadkiem okazało się, że to ulubiona gra mojego 4-latka, która wygrywa konkurencje z super modnymi zabawkami. Jako osoba dorosła zapomniałam, że świat z perspektywy małego dziecka wygląda zupełnie inaczej i nie zawsze to, co podoba się rodzicom zachwyca malucha.
Co urzekło mojego przedszkolaka, bez wątpienia tematyka, czyli zakupy. Plansza jest jednym wielkim sklepem, po którym poruszamy się pionkiem do gry zgodnie z wyrzuconą przez kostkę liczbą oczek. Drugą rzeczą, którą odkrył mój maluch jest kostka do gry z tajemniczymi oczkami. To zdumiewające w jak szybki i łatwy sposób dziecko potrafi opanować sprawne liczenie do 6-ciu podczas zabawy. Początki były trudne, gdyż za każdym razem maluch przeliczał wyrzucone oczka, ale po pewnym czasie nauczył się rozpoznawać ich liczbę po układzie oczek, choć nadal mamy problem z czwórką i piątką. Oczywiście najbardziej pożądaną cyfrą stało się 6 i tu pojawił się kolejny pozytywny aspekt zabawy, który sprawia 4-latkom wiele trudności, czyli pojęcie dużo-mało (dużo to sześć mało to jeden i dwa). Dlatego polecam tą grę wszystkim rodzicom, jako pierwszą grę planszową.
Poza atutem matematycznym, gra jest o tyle przyjazna dla 4-latka, gdyż jest banalnie prosta. Należy jak najszybciej przejść przez planszę od pola startu do mety. Po drodze robimy zakupy, czyli wkładamy do małego plastikowego koszyczka karteczki z ilustracjami przedmiotów, na które trafiamy stojąc na rozmaitych polach. Ponieważ jest to Supermarket, rozpiętość asortymentu jest ogromna od artykułów spożywczych (warzywa, owoce, jajka, mąka) do sprzętów domowych jak kanapa czy telewizor.
Dodatkowo producent wprowadził kilka pól z niespodziankami, jeśli na nie trafimy możemy ruszyć do przodu o wskazaną liczbę oczek lub cofnąć się do tyłu.
Teraz kilka słów o wadach tej gry. Bez wątpienia kartoniki z ilustracjami zakupów mogłyby być bardziej solidne, cienkie karteczki łatwo się niszczą i gubią. Co prawda znalazłyśmy na to świetny sposób, przyklejając je do kartki a obok wprowadziłyśmy cenniki, co oznacza, że w grze pojawiły się nominały pieniężne (oczywiście zabawkowe). Zasady tej gry, a zwłaszcza sposób poruszania się po planszy są nieco niedopracowane i można się pogubić, ale jest to rzecz zupełnie nieistotna dla 4-latka.
To, co dla mnie jest najważniejsze, to radość malucha z wygranej plus bonus, jakim jest opanowanie liczenia do sześciu.
Opis gry przygotowany przez sklep www.plimplam.pl