Swoboda jest podstawą wszystkiego – jest drogą i jednocześnie celem. W pedagogice Marii Montessori są one ze sobą nierozerwalnie związane. Celem jest rozwijanie zdolności do odpowiedzialnego obchodzenia się z daną człowiekowi swobodą, drogą zaś ćwiczenie się w takim podejściu do wolności. Rodzi się zaraz pytanie czy nie skończy się to chaosem, gdy każdy będzie mógł robić, co mu się podoba? Anegdota krążąca po szkołach Montessori sama w sobie jest odpowiedzią, kwintesencją właściwego pojmowania wolności, która w rozumieniu Marii Montessori nie istnieje bez odpowiedzialności.
Jak jednak rodzic, wychowawca, nauczyciel ma osiągnąć tak trudny cel, nie gubiąc przy okazji kontroli nad rodziną, grupą przedszkolną czy klasą w szkole?
Zastanówmy się przez chwilę, jak duże musiałoby być np. krzesło, gdyby miało odpowiadać proporcjom, z którymi zmierza się powiedzmy 2-latek. Otóż wysokość takiego krzesła sięgałaby 2 metrów, a siedzisko byłoby na wysokości dobiegającej metra. Co muszą czuć jeszcze młodsze dzieci, dla których zmysł równowagi ciągle pozostaje wielką tajemnicą? Doceniajmy ich wysiłki. Pozwalajmy im najpierw samemu spróbować wykonać różne czynności, nieśmy pomoc dopiero, gdy nas o to wyraźnie poproszą – gestem, gdy małe, czy słowem, gdy starsze. Wiem, to wymaga cierpliwości, lepszego zorganizowania, bo nie da rady wyjść z domu na ostatnią chwilę i jeszcze pozwolić dziecku na mozolną naukę samodzielnego zakładania bucików.
Z tych powodów naturalną pomoc w realizowaniu obowiązku edukacyjnego oferują placówki montessoriańskie (przedszkola, szkoły podstawowe, gimnazja oraz szkoły średnie) działające w duchu pedagogiki Marii Montessori, posiadające specjalistyczne pomoce i wykwalifikowaną w tym kierunku kadrę, która podążając za dzieckiem, nie tylko tworzy warunki sprzyjające do zdobywania wiedzy, ale w sposób bardzo praktyczny ją w dziecku pogłębia, a co najważniejsze pozostaje wrażliwą na indywidualne zdolności, zainteresowania i pasje młodego człowieka.
Agnieszka Kowalewska
przedszkole montessori