Kapok, sznurek i oczy dookoła głowy, czyli dziecko na pokładzie!

Dziecko na pokładzie

Dziecko na pokładzie – prawa niby oczywista, ale… jeśli to śródlądzie, proponuje zmianę toku myślenia normalnego człowieka, który zwykle przedstawia się tak: „Pływać, pływać, pływać!” i dostosowanie tego myślenia do mozliwość dziecka 🙂

Pamiętajmy więc o kilku podstawowych rzeczach:

 

  1. Pływanie – w zależności od wytrzymałości dzieci. W moim przypadku optimum wynosiło ok. 3 godzin dziennie jednorazowo. Przy dłuższym pływaniu, dzieci zaczynają się nudzić, grymasić i wszyscy mogą popsuć sobie humor.
  2. Miejsca do noclegów – koniecznie piaszczyste i z kąpieliskiem, jeśli pływamy po Mazurach – to doskonałe jest południe Mazur, zwłaszcza jezioro Nidzkie.
  3. Szukaj innych ludzi z dziećmi. Młodziaki, które chcą poimprezować i wywrzeszczeć, raczej unikają dzieci, „bo płaczą” 😉
  4. Trasę należy dzielić na krótkie odcinki i urozmaicać ja tym, na co Ty nie zawsze masz ochotę, ale za to maja dzieci: lody, karuzele, jagody, spacer, kredki i inne podobne atrakcje.
  5. Miejsca do noclegów wybieraj na kilka dni. Dzieci przyzwyczajają się do miejsc i innych dzieci.
  6. Zdecydowanie od samego początku należy przyzwyczaić dzieci do pływania w kapokach i nie ulegać ich grymasom i sugestiom. Analogicznie jak z fotelikami samochodzie – mam znajomych, którzy nie wytrzymali płaczu półrocznego dziecka, które w czasie jazdy chciało do mamy. Teraz dzieciak ma półtora roku, do fotelika nie daje się wsadzić, bo przyzwyczaił się do jazdy na rękach mamy, a znajomi tylko się rozglądają za policja, aby nie zapłacić mandatu. O bezpieczeństwie, a raczej jego braku, już nie wspomnę.
  7. Manewry są dla dzieci najbardziej niebezpieczne, bo dużo się dzieje. Ale z tego samego powodu są dla dzieci najciekawsze. Postaraj się jednak przyzwyczaić je do spędzania tych paru minut pod pokładem, tak jednak, aby miały zajęcie i czuły, ze jest to bardzo ważna  i odpowiedzialna czynność manewrowa.
  8. Uważaj na pomostach: z brzegu pomostu wg dzieci zawsze „lepiej widać”, poza tym często zdarzają się obluzowane deski, a przy pomostach pływających łatwo uszkodzić palce, wkładając je miedzy panele. Przy czterolatku rozważ stosowanie uprzeży/szelek i trzymanie dziecka na „smyczy”. Wygląda niepoważnie, ale działa.
  9. Koniecznie, ale to koniecznie, opracuj z żoną, partnerką lub ogólnie – załogą, metodę, co robicie w razie wypadnięcia dziecka za burtę. Kto skacze, kto robi podejście itd. Wytłumaczcie wcześniej dzieciom, jak się maja w takiej sytuacji  zachować. Wiadomo, ze wszyscy wiemy, co mamy robić w takich sytuacjach, ale emocje często nas co najmniej „dekoncentrują”.  Tymczasem macie przecież reagować „szybko, skutecznie i bezpiecznie”.
  10. Przetestuj, zachowanie dziecięcych butów na pokładzie (także mokrym) pod względem śliskości. Może się okazać, że wybrane przez ciebie dla dziecka buty na  konkretnym pokładzie zachowują się jak skórka od banana.
  11. Uczul dzieci, aby nie stawały na rożnego rodzaju krawędziach, przedmiotach, linach i chodziły w miarę możliwości tylko po antypoślizgach. I nie na bosaka.
  12. Dbaj o zabawy „pokładowe” – tak, aby dzieci również czuły się uczestnikami załogi, i to bardzo ważnymi 😉

 

Wszystkie te zakazy i nakazy przekaż im w formie trochę weselszej niż ja Tobie 😉 W końcu taki np. kapok to przywilej i nie każdy w nim pływa, czyż nie? 😉 Wszystko da się przedstawić dzieciom w atrakcyjniejszy sposób, niż suche przepisy i obowiązki, związane z żeglowaniem.

Radosław Saniewski

 

P.S.  A dziś wieczorem, z córą – Izą, obecnie trzynastoletnią, która jest na zdjęciu jako kilkulatka – wyruszamy w kolejny rejs. Tym razem Zawiszą na Gotlandię.

 

Strony: 1 2 3

Artykuły, które mogą Cię zainteresować: